News
Przerwany Marsz
Przerwany Marsz
Przerwany Marsz
Polskie Dzieci Wojny – to nasze Babcie i nasi Dziadkowie, z którymi symbolicznie 2 września 2019 r. dokończyliśmy przerwany w wyniku wybuchu II wojny światowej marsz ówczesnej młodzieży do szkoły.
Polskie Dzieci Wojny - osoby urodzone przed 1945 r., nasi wspaniali leśnicy z którymi wzięliśmy udział w akcji „Przerwany Marsz”. Od lewej strony siedzą : Pan Marcin Bazyliński - emerytowany leśniczy oraz Pan Franciszek Górny - emerytowany kierownik administracji Lasów Państwowych.
Leśnicy podczas ogólnopolskiej akcji „Przerwany Marsz”
Podczas uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego w Szkole Podstawowej Nr 15 w Zielonej Górze, mieliśmy okazję towarzyszyć naszym emerytowanym leśnikom z grona Polskich Dzieci Wojny i symbolicznie zamknąć Przerwany Marsz do szkoły z 1 września 1939 roku.
Fot. Uczennice Szkoły Podstawowej Nr 15 odczytują wspomnienia leśników podczas uroczystego apelu.
Zintegrowana przestrzeń dla #pamięci!
Podczas uroczystego apelu inaugurującego rok szkolny 2019/2020, w Szkole Podstawowej Nr 15 w Zielonej Górze, wspólnie z całą społecznością uczniowską, w gronie pedagogów oraz rodziców i opiekunów z naszego nadleśnictwa zbudowaliśmy z pokoleniem Polskich Dzieci Wojny wspólną przestrzeń dla pamięci, dzięki uprzejmości naszych emerytów, mogliśmy na uroczystym apelu usłyszeć odczytane przez uczniów wspomnienia obu Panów z września 1939 r. , przekazane nam specjalnie na tę okazję . Był to niezwykły moment – czas na refleksje, wspomnienia i myśl o dziedzictwie pokoleń. Nie sposób w kilku zdaniach oddać emocje tej podniosłej chwili więc jedyne słuszne słowo, które w tym momencie powinniśmy skierować do pokolenia Polskich Dzieci Wojny oraz osób, które wspólnie z nimi dokończyli Przerwany Marsz to po prostu słowo #DZIĘKUJEMY!
Fot. Uczennica Szkoły Podstwowej nr 15 wręcza różę Panu Franciszkowi Górnemu - emerytowanemu kierownikowi administracji Lasów Państwowych.
Franciszek Górny urodził się w 2 kwietnia 1934 roku. Gdy wybuchła II Wojna Światowa i hitlerowskie oddziały niemieckie napadły na Polskę, Pan Franciszek miał 5 lat. Mimo młodego wieku, dokładnie pamięta nalot niemieckich bombowców na rodzinną miejscowość i pierwsze spadające bomby. Ten strach i przerażenie o życie ojca, który pracował w bombardowanej wtedy mleczarni.
W związku z zagrożeniem nalotem bombowym, Pan Franciszek wraz z rodziną zmuszony był do opuszczenia swojego miasteczka i ukrycia się w pobliskich lasach. Mimo niesprzyjającej aury i chłodnych nocy spędził wraz ze swoją rodziną 3 dni w lesie.
Podczas okupacji niemieckiej nie było możliwości uczęszczania do polskiej szkoły i nauki w języku polskim. Rodzice Pana Franciszka nie zgodzili się, aby ich syn uczęszczał do szkoły niemieckiej. Sytuacja edukowanych przez Niemców dzieci na ziemiach wcielonych wyglądała fatalnie. Wystarczy wspomnieć, iż okupant interesował się przede wszystkim wykorzystaniem sił fizycznych dzieci w celach gospodarczych.
Pan Franciszek rozpoczął swoją naukę w szkole dopiero po zakończeniu II Wojny Światowej w 1945 roku, mając lat 11. Aby nadrobić zaległości w przerwanej wojną nauce, zmuszony był realizować w ciągu 1 roku szkolnego, dwuletni program nauczania. Po ukończeniu szkoły podstawowej, Pan Franciszek rozpoczął swoją naukę w Technikum Ekonomicznym w Międzyrzeczu, gdzie zdał maturę. Życie zawodowe Pana Franciszka Górnego przez ponad 40 lat było związane z pracą w Lasach Państwowych na stanowiskach od stanowiska księgowego, poprzez głównego księgowego, kończąc na stanowisku kierownika administracji biura Nadleśnictwa Zielona Góra. Przez całe swoje życie zawodowe był aktywnym działaczem społecznym, często nagradzanym i docenianym przez społeczność lokalną.
Fot. Uczennica Szkoły Podstawowej Nr 15 wręcza różę Panu Marcinowi Bazylińskiemu, emerytowanemu Leśniczemu
Marcin Bazyliński urodził się w 1932 roku. Gdy wybuchła II Wojna Światowa i hitlerowskie oddziały niemieckie napadły na Polskę, Pan Marcin miał 8 lat. Dokładnie pamięta wkroczenie oddziałów niemieckich żołnierzy do rodzinnej miejscowości, plądrujących i grabiących własność miejscowej ludności.
,,Przez cały czas okupacji byłem głodny. Czasami dostawałem kawałek chleba z nadpsutym świńskim sadłem. Człowiek myślał, że to rarytas.”
Liczne naloty samolotów bombowych, sprawiły że Pan Marcin szybko przyzwyczaił się do częstych eksplozji i wybuchów.
Zamiast do szkoły, zmuszony był przez niemieckiego okupanta do wykonywania prac fizycznych w gospodarstwie rolnym. Podczas tajnego spotkania, na którym Pan Marcin przekazywał wiadomości o liczebności nieprzyjacielskich wojsk oddziałom partyzanckim, w wyniku obławy wojsk niemieckich został dotkliwie raniony w stopę. Leczony w domu, dochodził do zdrowia, bez opieki lekarza, przez prawie 3 miesiące.
Zmieniająca się sytuacja polityczna i militarna powodowała, że na ziemiach zamieszkiwanych przez Pana Marcina i jego rodzinę, początkowo okupantem byli Niemcy, a następnie Rosjanie. Pod okupacją niemiecką nie było możliwości uczęszczania, ani do szkoły niemieckiej, ani polskiej, ponieważ miasteczko było zamienione w garnizon wojska niemieckiego. Z kolei pod okupacją sowiecką, Pan Marcin zmuszony był do uczęszczania do szkoły rosyjskiej i nauki języka rosyjskiego. Mimo ustawowego zakazu nauczania w języku polskim, rodzice Pana Marcina zdecydowali się na potajemną naukę swojego syna języka polskiego przez emerytowanego polskiego nauczyciela. Dopiero po zakończeniu II Wojny Światowej, Pan Marcin w wieku 13 lat, mógł podjąć naukę w polskiej szkole. Aby nadrobić zaległości w przerwanej wojną nauce, zmuszony był realizować w ciągu 1 roku szkolnego, dwuletni program nauczania. Marzeniem Pana Marcina było wstąpienie w szeregi Wojska Polskiego, dlatego rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Wojskowej w Koszalinie. Absolwent Technikum Leśnego w Rogozińcu. Życie zawodowe Pana Marcina Bazylińskiego przez ponad 40 lat było związane z pracą w Lasach Państwowych: na stanowisku podleśniczego, 6 lat na stanowisku leśniczego w Nadleśnictwie Brzózka oraz 28 lat na stanowisku leśniczego w Nadleśnictwie Zielona Góra.
Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego w Szkole Podstawowej nr 15 w Zielonej Górze.