Aktualności Aktualności

Powrót

Nepalczycy zdobyli K2. A my 20 lat temu odkryliśmy Jagodowe Wzgórze

Nepalczycy zdobyli K2. A my 20 lat temu odkryliśmy Jagodowe Wzgórze

Dwa teksty na temat Jagodowego Wzgórza ukazały się w kwietniu 2001 r. w zielonogórskiej "Gazecie Wyborczej". W tym roku, z okazji 20. rocznicy odkrycia najwyższego punktu w mieście, również zaprosimy Was na podobną wyprawę.

Odkryliśmy najwyższy szczyt Zielonej Góry. Ani Braniborska, ani Tatrzańska, nawet zielonogórska Gubałówka, nie jest najwyższym wzniesieniem w mieście. Tym szczytem jest niemal nietknięty ludzką stopą tajemniczy pagórek za działkami. W niedzielę 8 kwietnia 2001 r. o godz. 13.05 mimo niesprzyjającej aury specjalna wyprawa, pod przewodnictwem redaktora naczelnego Macieja Krzyślaka i geografa Mieczysława Wojeckiego, zdobyła najwyższy szczyt w Zielonej Górze. Na wierchu, wraz z prezydentem miasta Zygmuntem Listowskim zatwierdziliśmy proporzec w barwach Zielonej Góry. Później w błyskawicznym plebiscycie nazwaliśmy górę - Jagodowe Wzgórze. Mimo deszczu i niskiej temperatury w wyprawie uczestniczyły 74 osoby.

Banalne pytanie o najwyższy punkt w mieście, które zadaliśmy zielonogórskim szóstoklasistom, wywróciło do góry nogami teorie na temat miejskich pagórków. Wszak każdy jest specjalistą od lokalnej geografii. Każdy wie, że Zielona Góra to polana wśród lasów, położona na siedmiu pagórkach. Wszak sama prof. Stanisława Zajchowska z UAM porównywała nasze tereny do Pogórza Sudeckiego. Ta pewność nas zgubiła. Ile map i fachowców, tyle odpowiedzi. Sami stawialiśmy oczywiście na Wzgórze Braniborskie.

Obstawialiśmy źle.

Zachwiał belfer

Naszą pewnością zachwiał na godzinę przed konkursem nauczyciel z Gimnazjum nr 3. - Najwyższe jest Wzgórze Gubałowskie. Ma 201 m n.p.m. Wiem to od przewodnika PTTK - oznajmił. Zaczęło się wertowanie książek i wydzwanianie po specjalistach. Fachowcy z Wojewódzkiego Ośrodka Dokumentacji Kartograficznej i Geodezyjnej stwierdzili, że najwyższym wzniesieniem miasta jest Góra Tatrzańska (199 m n.p.m). Wzgórze Braniborskie ma według nich 190 m n.p.m. Inny autorytet, Kordian Muszyński, w książce "Zielona Góra. Przewodnik ilustrowany" podaje, że to Wzgórze Braniborskie jest najwyższe - 202,6 m n.p.m. Co do wysokości Tatrzańskiej, potwierdza opinie geodetów.

Antoni Worobiec, autor innego przewodnika, tonem nie znoszącym sprzeciwu oznajmił nam: - Najwyższa jest Góra Braniborska i basta!

Potem wielką falą ruszyli szóstoklasiści. Za najwyższe w mieście uznali m.in. Sikorowe Wzgórze i Górę Wilkanowską. Przynajmniej tę ostatnią wersję mogliśmy spokojnie odrzucić. Jest co prawda najwyższa w okolicy (221 m n.p.m.), ale leży kilkaset metrów za granicami Zielonej Góry. Co za ulga.

Geograf udowodnił

I nagle, gdy sytuacja wydaje się już beznadziejna, w redakcji z przepastną teczką pod pachą pojawił się Mieczysław Wojecki, geograf, przewodnik PTTK, naukowiec z WSP. - Mam trzy dowody obalające dotychczasowe teorie. Pokażę, gdzie leży prawda - zapowiedział, rzucając na redakcyjne biurko stos papierów.

Dowód pierwszy: mapa Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii z 1984 r. Jak na dłoni widać, że tajemnicze wzgórze jest najwyższe w mieście (206,7 m).

Dowód drugi: mapa topograficzna Polski (część: Zielona Góra, os. Piastowskie) wydana przez Głównego Geodetę Kraju w 1998 r. Wynika z niej, że tajemnicze wzniesienie ma 206,7 m. Czyli nadal rekord wysokości!

Dowód trzeci: plan miasta Zielona Góra z 1988 r. (skala 1:12 0000) wydany przez Zakład Kartograficzny Sygnatura na Dolinie Zielonej. W kwadracie 8B zaznaczone jest tajemnicze wniesienie o wysokości aż 207 m n.p.m. (!) Leży tuż przy niebieskim szlaku, który prowadzi do Góry Wilkanowskiej (dzieli je odległość ok. 750 m). Kilkaset metrów przed granicą miasta. Jest zalesione, a w kierunku północno-zachodnim (w kierunku osady leśnej Rybno) obniża się aż o 55 m.

- To bezspornie najwyższe wzniesienie w mieście - potwierdził kilkanaście minut później inny ekspert Ireneusz Wróbel.

Ale na tym nie koniec odkryć.

Fot. Jagodowe Wzgórze (fot. Natalia Dyjas-Szatkowska, Gazeta Lubuska)

Jeszcze wyższa?

W poniedziałek - kolejna sensacja. Z najbardziej dokładnych map wydziału geodezji i gospodarki mieniem Urzędu Miejskiego wynika, że najwyższy szczyt w mieście ma aż 210 m n.p.m. Jest więc o 3 metry wyższy od góry odkrytej przez geografa Mieczysława Wojeckiego. Czy chodzi o to samo wzniesienie? Być może. Leży on na tej samej szerokości geograficznej. Aby do niego dojść, również trzeba odbić z niebieskiego szlaku. Tylko że góra znajduje się bliżej granicy miasta z gminą niż "piątkowa'. Pierwsza zaledwie kilkadziesiąt metrów, druga - ok. 150.

Tę sprawę trzeba definitywnie wyjaśnić! - mówi geograf Mieczysław Wojecki.- Wysokości mogą się nie zgadzać, bo miasto posiada bardziej aktualne mapy. Co z granicą? Może ktoś, bez naszej wiedzy, po cichu ją przesunął.

Na rozwiązanie tej zagadki nie musieliśmy długo czekać. W czwartek spod amfiteatru ruszyła wyprawa. Zdobyła ścianę od strony północno-zachodniej. - Na górze panują bardzo ciężkie warunki. Jest bardzo dużo śniegu, szlak jest nieprzetarty - relacjonował przez telefon komórkowy szef wyprawy Mieczysław Wojecki. - Ale to bez wątpienia najwyższy szczyt.

W redakcji rozpoczęliśmy przygotowania do wielkiej wyprawy. Czas wielkich odkryć nie przeminął wraz z Kolumbem i dr. Livingstone.

Niedziela 8 kwietnia 2001 r.

Zaczęło się niezbyt ciekawie - w niedzielę od rana padał deszcz. Na szczęście przyjaciele "Gazety" nie zawiedli. Jako pierwszy na parking przy amfiteatrze - skąd mieliśmy ruszyć - dotarł szambelan Piotrowski. W kontuszu, przy szabli, z wierszem, który napisał specjalnie na okoliczność zdobycia szczytu.

Powoli schodzili się następni uczestnicy wyprawy - gimnazjaliści, licealiści, studenci. Na parking zajeżdżały samochody, z których wysypywały się całe rodziny. Jedna przyjechała aż z Lasek w gminie Czerwieńsk. - Dobrze jest poczuć się tak jak za studenckich czasów, kiedy zdobywało się kolejne wzniesienia - tłumaczyła pani Lilka.

Tuż przed południem dołączył do nas prezydent Listowski - w czapce polarce i traperkach. Mogliśmy startować.

Niebieskim szlakiem w kierunku Wilkanowa poprowadził nas Wielki Odkrywca Najwyższej Góry w Mieście geograf Mieczysław Wojecki.

- Policzmy uczestników - namawiała Ewa Duma, miejski kronikarz. - Trzeba tę wyprawę uwiecznić w naszych annałach. Tak, żeby za 100 lat mieszkańcy Zielonej Góry wiedzieli, kto pierwszy zdobył szczyt.

Liczyliśmy. Raz wyszło nam 74 uczestników, innym razem 76. Jedno jest pewne - mimo wciąż padającego deszczu nikt nie zawrócił ze szlaku.

Humory dopisywały. - Uwaga, po lewej stronie przebiegła wiewiórka! - krzyczał ktoś z początku.

A kiedy reporterka radiowa zapytała szambelana o to, czy wyprawa nie przypomina mu pochodu pierwszomajowego, ten odparował z najwyższą powagą: - Skąd! Jest to raczej coś w rodzaju pielgrzymki.

Gdy byliśmy już blisko szczytu, Mieczysław Wojecki wspomniał, że góra w części należy do gminy Świdnica. - Musimy więc liczyć się z tym, że świdniczanie nie oddadzą nam szczytu bez walki - przewidywaliśmy. Ale Sylwia Sałwacka, nasza dziennikarka i pramatka góry (to ona zorganizowała wyprawę), uspokajała: - Szczyt leży po stronie miasta!

Kiedy cel został zdobyty, prezydent Listowski, redaktor naczelny "Gazety" Maciej Krzyślak, Mieczysław Wojecki wbili w ziemię proporzec z barwami miasta i logo "Gazety Wyborczej". Potem odbył się wielki konkurs na imię dla naszej góry. Uczestnicy wyprawy wybrali nazwę "Jagodowe Wzgórze" (pomysłodawczynią jest Mirosława Sobecka z Raculi), na którą padło 19 głosów, o trzy więcej niż na "Bachusową Górę". Każdy zdobywca szczytu dostał specjalny certyfikat i zrobił sobie zdjęcie z gazetowym misiem.

Wyprawa zakończyła się pieczeniem kiełbasek przy ognisku, które na Górze Wilkanowskiej rozpalili dla nas leśnicy.

Artykuł został opublikowany na stronie internetowej Gazety Wyborczej.

 


Nadleśnictwa i inne

 

Mapa lasów

Mapa lasów

 

Sprzedaż

Sprzedaż

Polecamy Polecamy