Aktualności Aktualności

Powrót

Las w Czerwieńsku przyjął prawie setkę kolarzy

Las w Czerwieńsku przyjął prawie setkę kolarzy

To są takie emocje, że początkujący kolarz, nie potrafi sobie z nimi poradzić. Najlepiej byłoby wtedy rzucić rower i wrócić na start, ale zawodników pcha do mety niemierzalna siła. W niedzielę (tj. 18 września 2016 r.) na terenie Nadleśnictwa Zielona Góra odbyły się zawody MTB Wilcza.

Pod górkę, wąską ścieżką, po grząskim piasku, ale przede wszystkim przez las jeździli zawodnicy MTB Wilcza w Czerwieńsku. W niedzielę wystartowało 95 osób, w tym 8 kobiet. Na mecie kolarze podkreślali bardzo dobre przygotowanie trasy. Przyjechali z różnych klubów z całego województwa. – W opinii zawodników trasa nie należy do łatwych, ale cała jest tak skonfigurowana, aby można było ją przejechać – podkreśla główny organizator imprezy Lubomir Rotko, kierownik hali sportowej Lubuszanka w Czerwieńsku.
 
 

Trasa trudna, ale możliwa do pokonania

– Jest kilka podjazdów, może niedługich, ale w slangu kolarzy „sztywnych", które wymagają trochę wysiłku. Zdarzają się piaski, na które zawodnicy narzekają, ale taka specyfika naszego regionu kraju. W górach są skały, a u nas piaski. Jest kilka elementów dołożonych do trasy, to takie singlowe przejazdy, np. ścieżka w niewielkim wąwozie, którą zawodnicy muszą jechać jeden za drugim, nie są w stanie się wyprzedzać. Jest też dłuższy podjazd wykorzystywany do nadrobienia czasu – opisuje kierownik Rotko.

Zawodnicy jechali do mety, przez tereny Nadleśnictwa Zielona Góra, w kilku kategoriach: kobiety open (urodzone w roku 2000 i wcześniej), mężczyźni open, seniorzy (urodzeni w 1955 r. lub wcześniej) oraz hobby. Prowadzone były też klasyfikacje w kategoriach wiekowych mężczyzn. Panowie w kategorii open pokonali 34 km, a pozostali kolarze rywalizowali na dystansach o połowę krótszych.

 

Kibice wzdłuż najtrudniejszych momentów

Wśród kibiców najbardziej do walki o zwycięstwo zagrzewała zawodników Patrycja Wentland z synami. Dźwięk alpejskiego dzwonka pomagał kolarzom pokonać wzniesienie. – Byliśmy w tym roku na Tour de France i przywieźliśmy taki alpejski dzwonek, wiem, że trzeba dopingować startujących, to im bardzo pomaga. Jedzie mój mąż Damian. W naszym klubie LO Świebodzin Team. Mamy 15 zawodników, dzisiaj w zawodach uczestniczy trzech. Wiem, że dobrze pójdzie. Trzeci raz tutaj jesteśmy. Gdyby nie było fajnie to by nie przyjeżdżali – śmieje się pani Patrycja.

Kierownik hali sportowej „Lubuszanka", przy której odbywają się zawody, potwierdza duże zainteresowanie imprezą. – Nie konkurujemy z wielkimi imprezami rowerowymi, my stwarzamy miejsce tym, którzy chcą przejechać trasę, sprawdzić siebie, porównać się do innych Zawsze w takich wyścigach jest czołówka, która mogłaby starować z zawodnikami posiadającymi licencje. Amatorzy mogą tutaj spotkać dużo lepszych od siebie, podpatrzeć sprzęt i technikę jazdy – wyjaśnia Lubomir Rotko i dodaje, że to przyjemne, że na tych wyścigach rodzą się talenty i można obserwować, jak zawodnicy powoli stają się mistrzami.

 

Dojechali ze zmęczeniem, ale też z nową energią

Trzech pierwszych kolarzy w klasyfikacjach open otrzymało puchary i nagrody rzeczowe, za miejsca 4 – 6 zawodnicy dostali dyplomy, podobnie w kategoriach wiekowych M1–M5, senior i hobby – zwycięzcy otrzymali medale i nagrody rzeczowe, a za miejsca 4 – 6 – dyplomy. Wyniki wyścigu zaliczone zostały do VII GP Województwa Lubuskiego MTB Amatorów. Pierwszy w kategorii open mężczyzn był Jarosław Michałowski z numerem 2. – Cały wyścig był, bynajmniej dla mnie, bardzo trudny. To już końcówka sezonu, było dużo wyścigów, a ja zmagam się z zapaleniem i jestem na tabletkach. Pierwsze dwa kółka to była dla mnie masakra po prostu. Przyjechałem pierwszy, bo zaryzykowałem na ostatnim podjeździe – przyznał zwycięzca.

Wśród kobiet startowała Daria Droszczak z Nowogrodu Bobrzańskiego. Co było najtrudniejsze? Zapanowanie nad emocjami, bo bez tego, nie da się jechać. – W momencie, kiedy człowiek zaczyna się denerwować, spinają się mięśnie, to tak jakby nóg nie było – mówi pani Daria.

Okazuje się, że emocje początkujących kolarzy są tak wielkie podczas rywalizacji, że jeśli ich nie opanują, przychodzi chęć rzucenia roweru i powrotu na start.

– Chyba najgorszy był stromy zjazd po piasku, poza tym przewężenia. Trzeba mieć kondycję, aby tę trasę ukończyć. Co pomaga? Kontrola nad samym sobą – wyjaśnia Emilia Babiak, również z Nowogrodu Bobrzańskiego. – My dopiero zaczynamy naszą przygodę z rowerami, dlatego dla nas jest jeszcze trudnością opanowanie roweru. Ale już jak łańcuch spadnie, to potrafimy go naprawić, a jeszcze niedawno, musiałyśmy mężów prosić. Po tych zawodach to będziemy miały taką energię, że starczy na cały tydzień. Nie będziemy krzyczeć ani na mężów, ani na dzieci – zapowiada ze śmiechem pani Emilia.

 

Ruch jest w modzie

Prawie stu zawodników to rekord na zawodach w Czerwieńsku. Wcześniej startowało ok. 80 osób. – Wysiłek fizyczny, poza domowym, jest coraz bardziej popularny. Widać to na biegach i rowerowych imprezach. Biegi są prostsze, nie trzeba za wiele sprzętu, łatwiej wystartować – mówi główny organizator imprezy.

MTB Wilcza odbyło się w ramach GRAND PRIX WOJEWÓDZTWA LUBUSKIEGO MTB AMATORÓW. Charakterystyczna nazwa MTB Wilcza pochodzi od nazwy niewielkiego wzniesienia tuż obok hali sportowej „Lubuszanka".

Przedsięwzięcie w Czerwieńsku wsparli: Nadleśnictwo Zielona Góra, LTKKF w Zielonej Górze, Sulima Rowery Andrzej Jagiełowicz i Ronin Czerwieńsk.
 



 

 


Nadleśnictwa i inne

 

Mapa lasów

Mapa lasów

 

Sprzedaż

Sprzedaż

Polecamy Polecamy